5 sierpnia 2014

Rozdział 4 - Wyznanie -





Witajcie! 
Udało mi się dodać rozdział wcześniej niż planowałam i jestem z tego dumna ;) 
Mam nadzieję, że dzisiejszy się Wam spodoba. Pisałam go bardzo długo i przysporzył mi nie lada kłopotów, ale myślę, że w miarę się z nimi uporałam. Jeśli wyłapiecie jakiekolwiek błędy - proszę napiszcie. Chwilowo moja beta ma wakacje i przestałam ją męczyć ;)

Miałam dawać ostrzeżenie dla osób, które są bardziej czułe, ale stwierdziłam, że w TYM rozdziale jeszcze tak bardzo nie przesadziłam.  Także nie ostrzegam ;>

Musiałam zrezygnować z zaznaczania akapitów wcięciem tekstu - blogger szaleje o.0

Pragnę też powitać nowych obserwatorów! Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. Ciesze się, ze aż tyle osób czyta to opowiadanie ^^

A teraz zapraszam do czytania ;>




**************************************


Miasteczko Dunn znajdowało się niecałe trzy ety od granicy Jedenastej Marchii. Dokładnie pomiędzy przejściem nad Zapadniętą Doliną, a lasem okalającym tamtejsze góry. Liczyło sobie, ni mniej ni więcej, jak trzydziestu mieszkańców. Ze względu na swoje położenie zyskiwało sympatię i względy okolicznych wiosek.

Dunn było ciche. Dunn było wąskie i skromne. Ale co najważniejsze - w Dunn mieszkał smok. Rzecz niezwykle rzadka jak na takie czasy. Smok wiązał się z licznymi obowiązkami. Dlatego praktycznie każdy mieszkaniec Dunn był zaangażowany w jego wychowywanie. Dość trudne wychowanie.

Smok był kobietą. Nazywał się Clarubell. Niespotykane imię, dla niespotykanego stworzenia. Clarubell była rozpieszczona. Pozwalano jej praktycznie na wszystko. Nie dziwi więc fakt, że gdy w końcu jeden z mniej cierpliwych starców, zaczął od niej wymagać dyscypliny, odrobinę się zirytowała. Właściwie to mało powiedziane. Ona się wściekła. Co zrobiła biednemu staruszkowi pozostanie tajemnicą, ale wiadome jest to, że po bliższym z nią spotkaniu wyszedł uboższy o swą piękną, siwą brodę.

Clarubell zajmowała jedną z największych jaskiń Gór Jedenastej Marchii. Jej dom urządzony został w stylu iście nowoczesnym. Wielkie legowisko, które znajdowało się na samym środku groty wyłożone było najlepszym kamieniem. No tak, cóż w tym dziwnego, że w jaskini znajduje się kamień, zapytacie. Otóż nie był to byle jaki materiał. Został on wykuty przez jednego z najznakomitszych kowali.

Przez samego Wielkiego Pernilla.

Pernill zaczynał swą działalność wiele wieków temu. Był wtedy zwykłym, nic nie znaczącym parobkiem, zatrudnionym na jednym z folwarków. Folwark ten znajdował się blisko rzeki Dore i jego ziemie były niezwykle urodzajne. Można się domyślić jak ciężko Pernill musiał pracować na polu. Dniami i nocami, razem z dwudziestką innych sług siał, plewił i nawoził liczne ziemie. Tak spędził ponad sześć pedów swojego życia. W końcu, umęczony do granic wytrzymałości zrezygnował. Właściciel folwarku nic sobie z tego nie zrobił. W podzięce za tak długą i oddaną pracę, nagrodził go jedynie paroma nemami. Ledwie starczyło mu na jeden posiłek, nie mówiąc już o jakimkolwiek schronieniu.

W ten sposób Pernill zmuszony został do samodzielnego podróżowania. Na początku zatrzymywał się w pobliskich marchiach, gdzie pracował jako strażnik lub zwykła pomoc domowa. Jednak takie życie mu nie odpowiadało. Zdawał sobie sprawę z tego, że próbując się uwolnić, cały czas powraca do tego samego.

Wciąż komuś służy.

Wtedy postanowił zostać panem swojego losu. Z zarobionych pieniędzy (oczywiście tych zdobytych po opuszczeniu folwarku) udało mu się uskładać pewną sumę. Nie był bogaczem, jednak ta ilość wystarczyła, aby zacząć nowe życie.

Pernill postanowił się szkolić. Wiedział, że w jego wieku nie pozostało wiele zawodów, które mógłby wykonywać. Dlatego też postawił na coś, co według niego było najodpowiedniejsze. Po długich naukach został czeladnikiem.

Wreszcie miał zawód.

To jednak nie wystarczyło. Pernill postanowił doprowadzić sprawę do końca. W niecałe trzy okresy po skończonej nauce uzyskał tytuł Mistrza.

Niezwykle wspaniała sprawa.

Od tamtej pory jego sława się rozrastała. Okazało się bowiem, że człek ten posiadał niebywały talent rzemieślniczy. Był niezwykłym artystą. Widać, czasem trzeba postawić na swoim. W jego przypadku się to udało.

Zakład Pernilla powoli się powiększał, przyjmując pod swoje skrzydła coraz to nowych, spragnionych wiedzy mistrza, uczniów. Szkolił ich najlepiej jak potrafił. Po skończonej u niego nauce ich wykształcenie sięgało o wiele dalej, niźli to zdobyte u innego mistrza. W czym więc tkwił sekret geniuszu Pernilla?

To jest pytanie na inną okazję.

Teraz ważny jest kamień Clarubell. Został on wykuty z najszczerszego kryształu. Z każdej strony odbijał w sobie drobinki przestrzeni. Był niczym czysty diament. Oszlifowany w ten niepowtarzalny sposób. Mierzył prawie trzy miary w poziomie. Jeśli chodzi o jego wysokość, tu sprawa miała się inaczej. Wszystko zależało od kąta patrzenia. Wchodząc do jaskini wydawał się kolosalny. Jednak kiedy zwiedzający podszedł bliżej, skręcając nieznacznie w lewo, ściana kamienia zdawała się obniżać. W rzeczywistości to dzieło przypominało obfite łoże. Łoże wydłubane z diamentu.

Zadziwiające. Łoże dla smoka.


Clarubell była zadowolona. Wprawdzie na początku odrobinę grymasiła, ale w końcu pogodziła się ze swoim ciężkim losem. Od tamtej wiekopomnej chwili codziennie zasypiała otoczona białym blaskiem.

 Aż do dzisiejszego wieczora.

Kiedy Clarubell weszła do swej groty - a trzeba dodać, że zawsze robiła to majestatycznym krokiem - doznała szoku. Na miejscu, w którym powinien znajdować się diament leżała niewielka karteczka. Wyciągając swą szyję, zbliżyła się do skrawku papieru. Gdy go przeczytała w jej głowie powstał jeszcze większy mętlik. Zdenerwowała się nie na żarty. Jej płuca zaczęły się niekontrolowanie ściskać, nie pozwalając jej na wzięcie kolejnego wdechu. Otworzyła swój pysk i wystawiła jęzor. Jej bursztynowe oczy zacisnęły się, a z pomiędzy zębów zaczęła się toczyć ślina. Pazury wbiły się w litą skałę.

Nagle prychnęła zaciskając nozdrza i wydała z siebie potężny ryk. Echo tego ryku odbiło się od ścian groty i pomknęło do jej wyjścia, roznosząc wieść o złości smoka całemu Dunn.


Clarubell otworzyła oczy. Ten kto to zrobił srogo jej za to zapłaci.


***


Trzeci etap egzaminu zawsze był męczarnią. Przynajmniej tak opowiadali Yngve, którzy go zdali. Ci inni starali się to przemilczeć.

Męczarnia czy nie, Gull musiała przez niego przejść. Nie chodziło tu już tylko o pokazanie Vivece tego, że się myliła. Tu chodziło o przetrwanie. Każdy Yngve, który zakończył szkolenie z powodzeniem, posiadał swego hethe. Oprócz spraw czysto praktycznych, takich jak użytek w czasie wojny, hethe były ogromnie pomocnymi stworzeniami. Nawiązując więź ze swoim właścicielem były gotowe oddać za niego życie.

Jednak za nim tak się stało, hethe musiał zostać złapany. A to sprawa nie prosta. Ptaki te żywiły gigantyczną wręcz nienawiść do reszty stworzeń. Nie było dla nich znaczenia co to za stworzenie. Każdy był potencjalnym wrogiem.

Siedlisko hethe, znajdowało się we wschodniej części lasu pijącego wody jeziora Etiti. Choć rozpiętość skrzydeł tych ptaków liczyła cztery miary, trudno było je znaleźć. Gniazda uwite na samych koronach drzew, nie ułatwiały zadania. Przysłonięte sporą ilością liści, były praktycznie nie widoczne z dołu. Rozważana droga powietrzna, nie skończyłaby się dla podróżnika szczęśliwie. Hethe nie zastanawiały by się dwa razy. Wbijając grube pazury w głowę nieszczęśnika miałyby przednią zabawę.

Okrutne.

Po tym dość długim wstępie, można się domyślić, że to właśnie złapanie takiego ptaka, było celem trzeciego etapu egzaminu Yngve. Wróćmy więc do Gull.

Stała właśnie na skraju tego oto, wcześniej wspomnianego lasu i czekała. Czekała na nagły przypływ odwagi. Bo bądźmy ze sobą szczerzy - nikt normalny nie pchałby się w paszczę lwa z własnej woli. Egzamin, czy nie.  Każdy ma w sobie instynkt samozachowawczy. A ten właśnie mówił Gull, żeby uciekała.

- Niedorzeczne. Przecież sobie poradzę. Tak. Wszystko będzie dobrze. - Podobno mówienie do siebie dodaje animuszu. Przynajmniej taką miała nadzieje.

Wzięła głęboki, uspokajający wdech. Policzyła do pięciu i wypuściła powietrze. Wyprostowała się. Ściągnęła barki i rozluźniła - dotychczas ściśnięte w napięciu - dłonie. Zadarła wysoko brodę i wytężyła wzrok. Na nic zda się teraz jej wprawione ucho. Hethe to niesamowicie ciche ptaki. Musi zdać się na pozostałe zmysły.

Powoli wkroczyła do lasu. Przeszła pod spróchniałą gałęzią, która od niedawna zwisała w poprzek dwóch drzew (najprawdopodobniej urwana przez silny podmuch wiatru). Uważnie stawiała kroki. Ziemia w jaką właśnie weszła, nasiąknięta była jakąś klejącą się substancją. Przez pewien czas wędrowała po gołej glebie, z której wyrastały proste jak druty, czyste, prawie półetowe, pnie. Zakończone były gęstą koroną, zza której nie prześwitywał ani jeden promień słońca. Każdy ruch, jaki wykonała, powodował ostre ruchy gęstego powietrza. Gull zakręciło się w głowie. To co wdychała, na pewno nie było pięknym zapachem. Mdliło ją już od samego widoku - lepkie konary drzew ściągały do siebie przeróżne owady. Biedactwa nadziane na korę, niczym na pajęczą sieć, ulegały rozkładowi - jakby trawione od zewnątrz.

Gull nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Podniosła lewą rękę na wysokość twarzy i ścisnęła nos. Miała nadzieję, że to choć trochę pomoże. Nic z tych rzeczy. Teraz zmuszona była wdychać ten smród przez gardło i dodatkowo poczuła jego smak. Jej żołądek zacisnął się niebezpiecznie. Zakaszlała i zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła miała w nich łzy. Nie mogła utrzymać w górze powiek. Przetarła je prawą dłonią. Puściła nos. Lekko się zatoczyła. Na swoje nieszczęście, próbując złapać równowagę, oparła się o drzewo. Przeszył ją dreszcz obrzydzenia. Szybko odciągnęła rękę, pociągając za sobą przezroczysta maź. Próbowała się jej jakoś pozbyć, ale nie miała niczego przydatnego pod ręką. Zrezygnowana wytarła się w spodnie. W miejscu gdzie maź zetknęła się z materiałem, już po chwili została tylko dziura.

- Pięknie! No po prostu znakomicie. Fuj! - Gull nadęła policzki i zacisnęła zęby. - Dobrze, że skóry nie wypala. Och! - Jej irytacja sięgnęła szczytu.

Zdawało jej się, że ma omamy.

Szła dalej, a po jej bokach zaczęły migać jakieś dziwne kształty. Nagle jeden wyskoczył przed nią. Wystraszona, poślizgnęła się i upadła na plecy. Podniosła głowę, ale nikogo przy niej nie było. Ziemia pod nią zaczęła się obniżać. Podniosła się w pośpiechu. Zrobiła to na tyle niezgrabnie, że tym razem to jej twarz spotkała się z oślizgłym podłożem. Błyskawicznie podwinęła kolana do brzucha i usiadła. Ramieniem otarła twarz. Wypluła dość sporą grudkę ziemi i ponownie spróbowała wstać. Z jej ubrania nie pozostało wiele. Gdy się sobie przyjrzała, ze złością stwierdziła, że z płaszcza i spodni pozostały tylko, zwisające bez ładu, strzępki materiału. Pocieszała się myślą o 'zdrowych' butach.

Cała brudna i umazana, z kawałkami zgniłych owadów we włosach, ruszyła dalej. W tym momencie przeklinała swoje chore pomysły. Po co jej było się w to pchać? No tak, musiała przecież udowodnić, że sobie poradzi. Głupia.

Ylva nigdy nie opowiadała Gull w jaki sposób dotarła do hethe.

- Już wiem dlaczego. - Prychnęła i rozproszona krzywo stanęła. Rozprostowała ramiona, zachowując równowagę. Już nie wiedziała ile czasu błądziła po tym lesie. Chciała go jak najszybciej opuścić.

Po dłuższym czasie wędrówki, wypełnionej stęchłym zapachem, zobaczyła zagęszczenie drzew. Poszła w tamtym kierunku. Koło jej stóp płynął strumyk. Tak bardzo chciała się w nim umyć. Już sięgała do niego dłonią, kiedy przez głowę przeszła jej myśl, że lepiej nie ryzykować. Dlatego też, zamiast się w nim zanurzyć, przeskoczyła go. Rozgarnęła gęsto zwisające gałęzie, obrośnięte brązowymi liśćmi, przeszła pomiędzy nimi
i stanęła jak wryta.

Znalazła się w innym świecie. Przynajmniej tak się jej wydawało.

To co przed sobą zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Otóż prawie miarę dalej znajdował się raj.  Praktycznie w każdym tego słowa znaczeniu. Gull zamrugała onieśmielona. Właśnie uświadomiła sobie, że zaraz się rozpłacze. Powietrze jakie nabrała w płuca było świeże. Jej zatkany nos poczuł delikatną woń róż i goździków. Polana, która się przed nią rozpościerała, rozjaśniona była setką mrugających refleksów. Soczyście zielona trawa sięgała jej kostek. Na środku polany rosło największe skupisko kwiatów.

Gull podbiegła do nich i rzuciła się obok. Z tej perspektywy widziała każdą przestrzeń pomiędzy listowiem i to jak słońce się przez nie przeciskało. Było jej niesamowicie wygodnie. Przymknęła powieki. Musiała chwilę odpocząć.

Leżała tak, powoli zatapiając się we śnie. Właśnie w tym momencie to, na czym leżała, poruszyło się. Ściągnęła brwi. Nie wiedziała czy to się jej przypadkiem nie śniło. Poczekała jakiś czas i z powrotem się rozluźniła. Jej łóżko znów się ruszyło. Przestraszona, usiadła i pochyliła głowę.

Zamarła.

Oczy Gull przeszywane były czerwonym spojrzeniem. Wstrzymała oddech. Niecały tat od niej wisiała głowa ptaka. Głowa hethe. A skoro była głowa, to była również i szyja - długa szyja. Połączona z wielkim cielskiem.


Cielskiem, na którym siedziała Gull.



cdn.
*******************************


Hehe, czuje się jak troll ^^
Wybaczcie mi - mam dzisiaj dobry humor ;) Mam nadzieje, że Was zaciekawiłam. 
Zapraszam do komentowania.









23 komentarze:

  1. Po prostu uwielbiam, przez duże U! Jak Ty to robisz? Twoje opisy mnie przerastają. Są niesamowite, a Twój styl taki lekki, taki na luzie dosłownie sprawia, że uchylam czoła po samą klawiaturę XD. Podobał mi się cały rozdział, jednak osobiści pokochałam tę cześć z Clarubell. Pięknie opisałaś ją jako smoka, jej grotę ten kryształ wykonany przez mistrza. Brawo!
    Czekam na więcej i dziękuję za powiadomienie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Podoba Ci się Clarubell? Cieszę się. Choć muszę przyznać, że okropnie mnie denerwuje. Niedługo zobaczycie dlaczego ;>
      Dla mnie prawdziwy smok to tylko Smaug z 'Hobbita'. Ten w stylu 'to jest moje i nie wolno tego tykać' ;)

      Naprawdę, jeśli dalej będę dostawać takie komentarze to chyba popadnę w samouwielbienie ^^

      Dziekuję Ci jeszcze raz.

      Pozdrawiam,
      Błekitna

      Usuń
  2. Świetny rozdział! (jak każdy ;) ) Ja poprostu utonęłam w twoich opisach, tak, że gdy zaczęłam czytać, poprostu nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Są naprawde wciągające i chce się je czytać, aż do końca, bez przerywania. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. ( Co z Oryan'em, ja się pytam???!!!) Tak więc życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję ;)

      Dobrze wiedzieć, że opisy są dobre i Ci się podobają ;>
      Kolejna część pojawi się na pewno do końca sierpnia, może wcześniej bo mam przypływ weny.

      Oryan zdobył wasze serca - miło mi to słyszeć. Przejmujcie się nim dalej. Wkrótce się pojawi ;)

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam,
      Błekitna

      Usuń
  3. Zgadzam się z przedmówczynią ;) Kolejny rozdział cudo. Podobała mi się część z Gull. Twoje opisy są takie ciekawe i takie... zrozumiałe, przyjemne, że kłaniam nisko ryjąc nosem o podłoże.
    Z niecierpliwością czekam na dalsze wydarzenia (i chcę wiedzieć co zrobiłaś biednemu Oryanowi)
    Pozdrawiam,
    Vivilet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów Oryan. Naprawdę wbił Wam się do głowy ;)
      To dobrze. Pojawi się już niedługo.

      Dziękuję za miłe słowa, czytając takie komentarze, aż chce mi się pisać dalej i więcej ;)

      Dziękuję i pozdrawiam.
      Błękitna

      Usuń
  4. W fajny sposób Gull znalazła swojego ptaka :). Bardzo fajny wątek. A jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz wątek ze smokiem. Nawiasem mówiąc opis smoczycy skojarzył mi się z tym jak opisuje je Sapkowski w "Wiedźminie". Czyli są to istoty inteligentne (wręcz ludzkie). Jednak zobaczę jak się potoczą jej losy dalej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z hethe to dopiero początek ;)
      Fajnie, ze Ci się to spodobało ;>

      Chyba wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałam żadnej książki Sapkowskiego... Zabierałam się nie wiem ile razy lecz nie wyszło. Dlatego jestem troszkę zdziwiona tym małym podobieństwem. Nie mniej miło mi ;) W sumie skoro tak Ci się skojarzył to nie może być zły ^^

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko o.o! I co będzie dalej? Jak można kończyć w takim momencie T.T!! Tak długo czekałam na rozdział :D! I znów czekam <3!! I będę bo opowiadanie jest zajebiste xD!!
      Pozdrawiam:
      ~ Kushina..

      Usuń
    2. http://thor-x-loki.blogspot.com/2014/08/rozdzia-5.html - Nie wiem czemu to usunęłam xD..
      Zapraszam :*!

      Usuń
    3. Właśnie - przestań usuwać te komentarze! ;)

      Haha, naprawdę czuję się znakomicie wiedząc w jaką desperację popadasz ;>

      Nie wiem czy to dobrze^^
      Spokojnie, wszystko się wyjaśni, rozkręci ;)

      Dziękuję i cieszę się, że Ci się podobało.

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  6. Za to jak opisałaś Clarubell już ją pokochałam - rozpieszczona, majestatyczna smoczyca :) Tylko... kto się ośmielił ukraść jej diamentowe leże i - przede wszystkim - jak to zrobił? :D Czytając fragment z Gull wyrwało mi się jedno wiekie "What!?". Biedna przedzierała się przez ten, wywołujący ciarki na plecach, las żeby znaleźć hethe i ... znalazła się na pięknej - w dodatku dla odmiany pachnącej - łące. A kiedy już pomyślała, że może sobie odpocząć... nieoczekiwanie "odnalazła" swoją zgubę (mam podobnie, jak czegoś szukam - ale jak już sobie odpuszczam, to dziwnym trafem wszystko pojawia się na widoku :D). Czekam na kolejny rozdział i oczywiście na Oryana - bo nadal zżera mnie ciekawość, gdzie się zawieruszył :)
    Pozdrawiam,
    Lokya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww, Clarubell ma swoją fankę - jak miło ;)
      Och, tego na razie nie mogę zdradzić, ale zapewniam, że pytanie 'jak to zrobił' jeszcze nie jest tym odpowiednim. Ważne - po co ;)

      To na razie pozostanie słodką tajemnicą - musicie uzbroić się w cierpliwość ;)

      I tak miało być! Dokładnie o takie emocje mi chodziło. Gull jest biedna - ale nie zapominajmy, że przez to musieli przejść wszyscy Yngve. Jednak nie każdy tak szybko odnalazł hethe ^^

      Wkrótce dowiecie się czy Gull to przeżyła (czy nie ;> )

      Oryan jest postacią niezwykle rozchwytywaną jak widzę. Cieszę się niezmiernie. Potrzymam Was jeszcze trochę w napięciu, a co! Ale myślę, że na prawdę warto ;)

      Dziękuję Ci za komentarz.

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  7. Hello Darling :*
    Okej zacznę od wieeeeelkich przeprosin. Przepraszam, że nie komentowałam, choć czytałam poprzednie rozdziały, które swoją drogą były naprawdę świetne i bardzo żałuje, że byłam na tyle leniwa i ciągle coś mnie odciągało i że ich w końcu nie skomentowałam :C
    *przeprosinowy przytulas i całus w policzek* obiecuję, więcej nie zaniedbywać tego bloga, bo tak na marginesie, jest tak dobry, że kurde no nie mam słów *-*
    Dobra, no to jedziemy, co do tego rozdziału. Zrobiłam sobie kilka punkcików, żeby mniej więcej wiedzieć, o czym nie zapomnieć xd ;3
    No więc, po pierwsze zauważyłam troszkę za dużo powtórzenia „Dunn”. Zastąpiłabym to „miasto” albo „miasteczko” jakoś tak, żeby ciągle nie używać „Dunn”
    Po drugie, historia Pernilla mnie zaintrygowała tak szczerze mówiąc. Odniosłam wrażenie, że to przykład człowieka, który zaczął od niczego, później zupełnie nic z tego nie miał, oprócz marzeń i determinacji, więc w pogoni za marzeniami osiągnął całkiem sporo. Słodko :3 xD tylko pozazdrościć sukcesów. No i okazało się, że jest jakoś artystycznie utalentowany. Zrobił łoże dla Clarubell, widać, że zdolny :3
    Trzeci punkcik, hmmm rozpieszczony smok się wkurzył, bo ktoś mu ukradł legowisko… Brzmi całkiem zabawnie xd ale skojarzyło mi się z gniewem Smauga z Hobbita, więc może być ostro xd ;3
    Cztery, Gods Hethe tak na pierwszy rzut oka wydały mi się takimi małymi, wiernymi zwierzątkami-wyobraziłam sobie takie futrzaste, słodkie kuleczki, które są pomocne, a na wojnie zmieniają się w opancerzone maszyny do zabijania xD
    Pięć… Wbijanie szponów w głowę – no i moje wyobrażenie zastąpiły krwiożercze ptakiodinozaurotrolle ;-; okrutne, jak cholera do tego ;-;
    Szósteczka – kolejny plus dla Hethe – są ciche – czyli na wojnie mogą być dobrymi szpiegami i oczywiście pierwsza myśl, cichymi zabójcami. Bye wyobrażenie słodkich futrzaków ;-;
    Dalej, siódemka, nie wiem, czy na miejscu Gull przeszłabym test. Może nawet bym się nie podjęła i pewnie zostałabym wyrzucona, ale szczerze wierzę w spryt tej dziewczyny. Ja pewnie uciekłabym z piskiem xD albo była głupia i weszła do lasu, robiąc Hethe darmową, nie wymagającą wysiłku przekąskę ;-;
    Po ósme, Bogowie ten las jest jakiś toksyczny. Nawet drzewa są krwiożercze, co za życie ;-; z każdej strony wszystko chce Cię zabić i zjeść ;-; trochę przypomniał mi się Avatar xD
    Punkt dziewiąty, Bogowie ale Gull to niezdara xD normalnie jakbym widziała siebie xD szkoda mi jej trochę… No i jej ubrania też xd cholerna niezdara xd
    No i ostatnia dyszka, takie zakończenie to zbrodnia! Zbrodnia powtarzam zbrodnia! Dziewczyna ma cholernego pecha, o kurde no leży na Hethe, patrzy mu w oczy, pewnie umiera ze strachu, robi się napięcie i w ogóle, a tu koniec. No kurde no! Zbrodnia! Hańba Ci Błękitna! Hańba!
    Zaciekawiłaś to mało powiedziane – pragnę następnego rozdziału, jak niczego innego ;-; proszę napisz szybko następny rozdział swojego cuda i daj nam już, bo mnie rozsadzi z ciekawości no!!! xD
    Myślę, że to tyle, wybacz nie mam siły się dzisiaj rozpisywać :C
    Pozdrawiam i życzę mnóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóstwo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz siły się rozpisywać? Jeszcze nigdy nie dostałam tak długiego komentarza ;)

      Witam Cię serdecznie. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam czytając komentarz od Ciebie ;> Tańczę wewnętrznie, że był tak pozytywny ;)

      Miło mi również słyszeć (czytać xd), że zagościsz tu na dłużej. Następny rozdział pojawi się do końca sierpnia. No chyba, że uda mi się znaleźć więcej czasu to wtedy dodam dwa ;)

      Jeśli chodzi o powtórzenia słowa Dunn, to było specjalnie ;) Wiem, ja mam taką tendencje. Wale powtórzenia wszędzie i we wszystkim. Nawyk poetycki, ze tak to nazwę. Ale myślę, że jeszcze tutaj aż tak bardzo nie przesadzam. Nie mniej jednak, dziękuję Ci, że to wyłapujesz. Bo czasem faktycznie się machnę ;>

      Pernill jeszcze nie raz powróci, więc będziesz miała okazję poznać go bliżej ^^

      Tak, jak już we wcześniejszym komentarzu wspomniałam, dla mnie (oczywiście po książkach jakie przeczytałam) najbardziej smokowaty jest Smaug. Po prostu go uwielbiam. Clarubell będzie całkowicie moja - nie oddam! - ale siłą rzeczy czasem zdarzą się jej takie szalone przebłyski ;)

      Haha, Hethe to kolejne świetne zwierzątka. Swoimi początkowymi wyobrażeniami trafiłaś w moje. Ja zanim jeszcze zaczęłam cokolwiek tutaj pisać też je sobie tak wyobrażałam ;) Widzisz jak to wiek zmienia umysły ludzi ;) Boję się o siebie ;>

      Gull to faktycznie niezdara. Można pomyśleć, że po długim czasie szkoleń, powinna się ogarnąć. Nic z tych rzeczy. Jeszce trochę pocierpi. W sumie to jej współczuję ;)

      Ha!
      Wiedziałam, że zakończenie Ci się nie spodoba! Wiedziałam! Jestem okrutna. Nic na to nie poradzę. Ale jak widać zadziałało ;)

      Rozdział za niedługo.

      Dodam jeszcze, że te wszystkie wątki jakie wprowadziłam do tej pory, to jeszcze nie wszystkie. Wiem, że może trochę przesadzam, ale w końcu wszystkiego się dowiecie i myślę, że ta ilość postaci i zdarzeń się Wam spodoba ;)

      Dziękuję Ci za ten komentarz. Liczę, że od tej pory już zawsze będę dostawać od Ciebie tylko takie ;>

      Ps. Kiedy nowy rozdział u Ciebie?

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział ;)
      http://myowndarklife.blogspot.com
      Pozdrawiam, Lola ;)

      Usuń
  8. http://thor-x-loki.blogspot.com/2014/08/rozdzia-6.html - Zapraszam I pozdrawiam :*.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominuję Cię do The Versatile Blogger Award :)
    Więcej informacji na moim blogu http://story-of-silent-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. witaj!
    Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale już spokojnie mogę pozostawić Ci komentarz... :)
    A więc tak - niektórzy bohaterowie bardzo, aczkolwiek miło mnie zaskoczyli, zwłaszcza jedna męska postać, myślę, że możesz śmiało zgadywać która...
    Całość świetna jak zwykle, nigdy mnie nie rozczarowujesz, za co Ci serdecznie dziękuję! :)
    Pozdrawiam, i zapraszam do mnie na dwójeczkę: http://nowy-poczatek.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Dziękuję za komentarz. Ja zazwyczaj odpowiadam na wszystkie komentarze, ale jakoś ten mi umknął. Wybacz mi ;)

      Miło mi, że tak polubiłaś tą męską postać :>


      Pozdrawiam,
      Błekitna

      Usuń
  11. Jest smok, jest dobry wątek. 8) Opis rozpieszczanej Clarubell bardzo mi się spodobał. :D A poza tym podoba mi się również to, że wciąż wprowadzasz do opowiadania nowe stworzenia i postaci; nie ograniczasz się i nie tłuczesz jednego wątku do znudzenia, tylko tworzysz ciekawy i różnorodny świat i tak powinno być. :3
    Sposobu, w jaki Gull znalazła hethe, zdecydowanie się nie spodziewałam. Ale pozytywnie nie spodziewałam, a nie "wtf-help-to-nie-ma-sensu" jak to czasem w niektórych opowiadaniach niedorzecznie bywa. Tymczasem tutaj rzuciłaś zacny opis trudności i smrodów przez które Gulluś przejść musiała, a na końcu ups, niespodzianka, nic nie jest takie, jakim się wydaje - prawda bardzo życiowa!
    I ja nie wiem, chyba do znudzenia będę pod każdym rozdziałem powtarzać, że twe opisy są cudowne. XD Wybacz mi to, ale nic nie poradzę, że takie naprawdę są i muszę na nie niezmiennie nasłodzić, bo mnie zachwycają, no i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mam być szczera, to jako fanfiction ta historia średnio mi odpowiada. Jest świetna, ale jako oddzielna opowieść. Gdyby to było autorskie opowiadanie fantasy, biłabym pokłony. Ale na razie jako fanfiction do uniwersum Marvela... sory, ale w ogóle tego nie czuję. Domyślam się, że jeszcze jakoś połączysz te wątki, ale nawet jako origin, nie wyobrażam sobie tej historii przedstawionej na łamach marvelowskiego komiksu albo ukazanej w filmie z MCU. Nie te klimaty. Czytam dalej, jak to jakoś sensownie połączysz, może wyjść świetne, rozbudowane ff, na razie czekam na nawiązania do Marvela, czekam, i czekam...

    OdpowiedzUsuń