31 października 2014

Rozdział 7 - Nieruchomi -






EDIT: Rozdział poprawiony przez suvkę ;)

Tak jak obiecałam, dodaje rozdział jeszcze w październiku! Za opóźnienie przepraszam, ale jak na mnie, to nawet nie jest aż tak źle ;)

Rozdział jak zwykle świeży, czytaj: nie poprawiony Choć mam nadzieje, że błędów nie ma ;>
Dzisiaj wiele o Oryanie huhu ^^

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i odwiedziny. Jeśli chodzi o mnie, to postaram się jak najszybciej nadrobić wszystkie Wasze blogi (czas, czas, czas ;>). 


Ten rozdział jest bardzo ważny ze względu na to, że w końcu dodaje do niego muzykę. Jest ona bardzo ważną częścią tego opowiadania, dlatego nie dodaje jej zawsze. Bardzo Was proszę aby włączyć ją od razu i słuchać przez cały rozdział i po jego skończeniu. Najlepiej przesłuchać ją do końca.  Kiedyś zrozumiecie dlaczego tak robię ;)

Jest to 23 minuty ścieżki dźwiękowej z filmu "Wyznania Gejszy".



Nie przedłużając zapraszam serdecznie do czytania. 




*******************************



Oryan otworzył oczy. Nie wiedział, jak długo był nieprzytomny. Jego wspomnienia były zamglone. Usiadł i przetarł dłońmi twarz. W miejscu, w którym się znajdował, nadal nie było ani skrawka światła. Rozprostował ramiona i podparł się nimi. Wyciągnął obolałe nogi przed siebie i wziął głęboki wdech.

Zakuło go w klatce piersiowej. Spojrzał tam, ale było zbyt ciemno, by cokolwiek dostrzec. Przeniósł więc ciężar ciała na lewą rękę i przejechał prawą dłonią po piersiach. Wyczuł jakąś klejącą się substancję. Podniósł dłoń do nosa. Tak, zdecydowanie tak pachniała krew. Wzdrygnął się.

Gdzieś w tyle głowy zaczął sobie przypominać. Najpierw wróciły do niego wspomnienia bitwy. Wyraźnie pamiętał, jak jechał na rydwanie. Widział setki powykrzywianych twarzy Athallian. Zbliżał się do nich. Podnosił miecz. Tak, na pewno. Miał już zadać pierwszy cios. Pamiętał, jak krew pulsowała mu w uszach. Wszędzie był pył i ten przeraźliwy smród. Jego oczy łzawiły.

I nagle ta dziwna twarz. Potem wszystko zniknęło.

Pamiętał, że ktoś krzyczał. Krzyczał tak mocno, że z uszu Oryana zaczęła lecieć krew. To go otumaniło. Był bezsilny, bezwolny. Stracił przytomność.

Pamiętał, że kiedy obudził się po raz pierwszy, był sam. Był w jakimś niezidentyfikowanym miejscu. Otoczony gęstą czernią.

Pamiętał te głosy. Dźwięki, które wydawały, były mu nieznane. Brzmiały niczym jakiś stary, zapomniany język. Miał wrażenie, że jest przy nich bezpieczny. Czuł się tak dobrze. Do czasu aż go nie powaliły.

Pamiętał przeszywający ból. Jak długie, ostre paznokcie wbijały się w jego ciało. Jak tracił oddech. Bał się. Potwornie się bał.

A potem nastąpił błysk i znów był sam. Znowu stracił przytomność.

Teraz obudził się gdzie indziej. Właśnie doszedł do takiego wniosku. Powietrze nie było tak chorobowo czyste. Czuł w nim kurz. Oryan uświadomił sobie również to, że nie ma na sobie koszuli. Może i była rozerwana, ale na pewno nie aż tak by zniknęła. W pośpiechu sprawdził, czy ma na sobie  swoje spodnie.

Nie miał. Był nagi.

Serce zaczęło mu szybciej bić. Co się stało, gdy był nieprzytomny? Dlaczego nie ma na sobie ubrań? Gdzie on jest? Zamrugał parę razy i wytężył wzrok. Nadal nic nie widział. Potrząsnął głową. Spodziewał się, że w jego twarz uderzą długie kosmyki. Nic takiego się nie stało. Zdezorientowany dotknął głowy.

Był łysy.

Macał dłonią po śliskiej potylicy i poczuł, jak jego mózg przestaje pracować. Nie wytrzymał. Zaczął się śmiać. Był to śmiech istoty, której jest już wszystko jedno. Śmiech kompletnego szaleństwa. Miał odsłonięte zęby, a dłońmi bił się po twarzy. I ciągle się śmiał.

Całym jego ciałem wstrząsnęły dreszcze. Opadł na plecy i zaczął wierzgać nogami. Śmiech przerodził się w głuche wycie. Uderzał teraz pięściami w swój brzuch. Wysunął język i gryzł go tak długo, aż poczuł w ustach krew. Znowu. Robił tak jeszcze przez paręnaście minut. W końcu umęczony zesztywniał. Dla potencjalnego obserwatora byłby to widok dziwny. Otóż Oryan, który przez długi kawał czasu nie kontrolował swego ciała, które robiło, co chciało, nagle zamarł. Zapanowała cisza.

Wpatrywał się w osłupieniu w sufit. Tak, w sufit. Z rozchylonych ust ciekła mu krew i ślina. Nagle poczuł pod sobą coś śliskiego. Dotknął tego. Między jego palcami prześlizgnął się kawałek zimnego materiału. Obojętnie przesunął ręce pod głowę. Leżała ona na poduszce. Wciągnął mocno powietrze. Tym razem poczuł coś innego. Jakby delikatny zapach róż. Wbił stopę w materiał. Był miękki. To na czym leżał, było miękkie i delikatne. Jakby materac napełniony puchem z kwiatów.

Rozglądnął się. Po lewej stronie, w półcieniu, zaznaczone było krzesło. Wydawało mu się, że jest ono mosiężne. Wyciągnął rękę, ale nie dosięgał z tej odległości. Podniósł się więc i oparłszy się na ramieniu, powtórzył czynność. Siedzenie krzesła było gładkie, jednak podłokietniki były ostro zakończone. Nie wiedział dlaczego, ale to krzesło go zafascynowało. Zapragnął na nim usiąść.

Wstał. Podłoga była przyjemnie ciepła. Chociaż jej nie widział, mógł śmiało powiedzieć, że była drewniana. Podpierając się na szafce, która również była obok łóżka, usiadł na krześle. Pierwsze wrażenie — niebywałe zimno. Lecz nie ma się co dziwić, w końcu było z metalu. Oparł głowę i skrzyżował wyprostowane nogi. Dawno już nie było mu tak wygodnie. Przymknął oczy. Zaczął przysypiać.

W pewnym momencie poczuł czyjąś obecność. Zdawało mu się, że ktoś wszedł do jego pokoju. Robił to bardzo cicho. Gdyby nie skrzypienie parkietu, nawet by się nie zorientował. Ten ktoś podszedł do łóżka i coś na nim położył. Oryan uchylił powieki. Zobaczył ciemną sylwetkę, która zbliżyła się do szafki stojącej nieopodal. Nagle pokój rozjaśnił ogień płynący ze świeczki. Oryan, który już dawno nie widział światła, sapnął i zakrył oczy dłońmi.

Postać usiadła na łóżku, dokładnie naprzeciwko Oryana. Praktycznie stykała się z nim stopami. Nic nie mówiła. Powoli odsłonił twarz. Spomiędzy przymrużonych powiek dostrzegł kobietę. Ubrana była w szarą, jedwabną suknię. Refleksy światła odbijały się od jej błyszczącej powierzchni, nadając jej ciepła. Kobieta miała chustę na głowie. Zasłaniała ona część jej twarzy. Oryan widział tylko blade usta i zaciśniętą szczękę.

Wpatrywali się tak w siebie (przynajmniej Oryan to robił, bo nie widział jej oczu) aż kobieta wstała. Oryan automatycznie przyciągnął nogi do siebie i założył ręce na piersi. Z przerażeniem przypomniał sobie, że przecież jest nagi. Starał się zasłonić jak najdokładniej wszystkie części ciała, których z pewnością nie chciał przed nią odsłaniać. Śledził każdy jej krok. Odwróciła się, aby podnieść z łóżka tę rzecz, którą wcześniej tam położyła. Strzepnęła ją. Okazała się być szatą. Brunatną, męską suknią ze skórzanymi naramiennikami. Podała ją Oryanowi. Właśnie wtedy zauważył, że dłonie kobiety schowane są za wyszywanymi cienką nicią, rękawiczkami. Jednak na jeden z palców nałożony miała ciężki pierścień. Srebrny z wyrzeźbionymi w nim głowami ptaków. Przeszło mu przez myśl, że podobny symbol już gdzieś widział. Nie mógł sobie tylko teraz przypomnieć gdzie.

Przyjął oferowane mu ubranie i od razu się nim przykrył. Kobieta delikatnie się uśmiechnęła.

– Musisz się umyć. – Przerwała, widząc, jak Oryan wzdrygnął się na dźwięk jej głosu. Odczekała parę sekund. – Widzę, że twoja rana znów się otworzyła. Trzeba będzie ją ponownie nasmarować lekarstwem. Nie bój się – dodała i jej usta rozchyliły się w uspokajającym uśmiechu.

Oryan chciał coś odpowiedzieć, ale odkrył, że nie może wydobyć z siebie głosu. Miał gulę w gardle. Kobieta, jakby czytając mu w myślach, powiedziała:

– Spałeś bardzo długo. Tutaj jesteś już od dwóch stanów, a nie wiem, jak długo byłeś nieprzytomny wcześniej. Teraz ważne jest, byś zjadł coś porządnego. – Odwróciła się i podeszła do drzwi znajdujących się naprzeciwko łóżka. – Kiedy będziesz już gotowy, wyjdź na korytarz, będę na ciebie tam czekać. Ciągle jest noc, więc staraj się nie hałasować więcej. Lepiej nie obudzić innych.

Po tych słowach wyszła z pokoju. Oryan siedział w całkowitym szoku. Chwilę zajęło mu, zanim się pozbierał i znalazł toaletkę, a na niej misę z wodą. Umył zaschniętą już krew i założył szatę. Nie widział nigdzie lustra, ale może to i dobrze. Wolał nie wiedzieć, jak wyglądał bez swoich długich włosów. Lekko zdenerwowany, chwiejąc się, podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. Kiedy znalazł się na korytarzu, zachwiał się lekko, od razu pod ramię chwyciła go owa kobieta.

– Jesteś jeszcze słaby. Pomogę ci. Jak masz na imię? – Postarał się wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.

– Or-oryan – wychrypiał.

– Miło mi cię poznać Oryanie. Ja mam na imię Gull.


***


Wody jeziora Etiti słynęły z niezwykłych właściwości. Leczyły rany, zasklepiały złamane serca. Było w nich jednak coś jeszcze bardziej niezwykłego. Otóż mówiono, że na środku jeziora jest wyspa. Wysypany piaskiem skrawek lądu. Z dwóch stron obrośnięty przez jabłonie. Podobno raz na jeden okres na wyspę przypływały syreny. Wychodziły wtedy na powierzchnię, by skosztować soczystych jabłek, które spadały prosto na ich wyciągnięte dłonie.

Konsumpcja owoców nie była jednak ich jedynym celem. Syreny, pod przewodnictwem swej królowej odbywały tam ważne narady. Gdyby robiły to otwarcie, pewnie nikt by się tym nie interesował. Lecz one zachowywały wszystko w jak największym sekrecie. Strzegły swych tajemnic tak pilnie, że każdy ciekawski mężczyzna, który zapragnął bliżej je poznać, znikał w nieznanych okolicznościach.

Tak było zawsze. I to właśnie działo się teraz. Królowa Syren Liv, wraz ze swymi Siostrami, przypłynęła na wyspę. Siedziała na stosie lśniących, czerwonych jabłek, otulona jedynie w płaszcz z liści paproci. Jej białe włosy spływały kaskadami na jej kolana. Wpatrywała się w łódkę, która płynęła w ich stronę. Gestem dłoni nakazała, by żadna z Sióstr się nie ruszała. Dostrzegła bowiem, że chce ich odwiedzić jakaś kobieta.

Kiedy łódka przybiła do brzegu, Królowa Syren Liv wstała. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Uśmiechnęła się szczerze. Wiedziała już, że niedługo wiele osób będzie miało problemy i ona chętnie pomoże w ich tworzeniu.


**************************


I jak? Przyznam szczerze, że Oryan dał mi popalić. Chciałam przedstawić go jak najbardziej naturalnie i liczę, że Wam się spodoba ;>

Zapraszam do komentowania. 






21 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że dziś skupię się tylko na Oryanie.
    Co mu zrobiłaś? Czemu jest łysy? (Nwm czemu, ale to jakoś najbardziej do mnie dotarło jako nietypowe XD Może dlatego, że nigdzie indziej tego nie było...)
    A tak poza tym, to jesteś dla niego okrutna. Najpier wojna, teraz skraj szaleństwa... Biedny Oryanek. Tyle niewiadomych w jego (nie tak długim) życiu.
    Rozdział niezwykle interesujący, trzymający w napięciu, zaskakujący. Moją opinię odbierz pozytywnie. Nie bierz do siebie oskarżeń. Tak to jest, gdy ktoś, kto nas zauroczył ma... kłopoty?

    Pozdrawiam,
    Viv

    PS Ja to mam wyczucie czasu z pytaniami o nowe rozdziały XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oryan był specjalnie dla Ciebie, więc to zrozumiałe ;)

      Hmmm... wiem, że na razie przede wszystkim się męczy, ale uwierz mi pewne wydarzenia są konieczne, aby był później kimś takim jak planuje ;>

      Nie bój się. Nie będzie nikim złym (chyba) buhahaha!

      A tak na serio to jak pisałam o tym, że jest łysy to prawie się popłakałam. Najbardziej chyba szkoda mi tych jego włosów, ale cóż. Odrosną... kiedyś ;)

      Bardzo się ciesze, że rozdział trzymał Cię w napięciu ^^ Nie denerwuj się o Oryana, da sobie radę.

      Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam serdecznie,
      Błękitna

      Usuń
  2. Uwielbiam to jak przedstawilas Oryana! Wyszło Ci bardzo naturalnie, jego odczucia, otaczające go przedmioty, materiał ,zapach róż... Wszystko mogłam sobie wyobrazić. Gull takze swietna, taka subtelna, przyjemna.
    Rozdział piękny, warto czekać na takie cudeńka! :-) teraz aby do kolejnego!^^ dużo weny Ci życzę, pozdrawiam!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie miłe słowa! Jestem zadowolona z faktu, że tak mogłaś sobie łatwo wszystko wyobrazić :> Gull subtelna - dokładnie o to mi chodziło, cieszę się, że tak to odczułaś :)

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)

      Błękitna

      Usuń
  3. Daję Kciuka w górę dla Oryana xd a że tak spytam on mnichem się robi czy co żeś mu łeb ogoliła tiii.Masz talent do budowania napięcia,opisywania,scen i nie przynudzania XDD Szkoda że rozdziały pojawiają się tak rzadko chętniej bym nawet podchodziła do tej treści gdybyś jak to było w więźniu labiryntu "Spięła Poślady" i wzięła się do roboty ;)
    Pozdrawiam Lupin
    PS.Zapraszam w czasie wolnym do siebie (tak swoją drogą kiedyś częściej wpadałaś na nasze blogi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Rozwaliłaś mnie tym pytaniem ;) Nie, Oryan mnichem nie zostaje, z całą pewnością, ale przyznam Ci szczerze, że jest to ciekawa propozycja i muszę ją przemyśleć... ^^

      Ehhh, cóż witam w klasie maturalnej. Tak to już jest jak się chce zdawać przedmioty, których nie uczą u ciebie w szkole... Ale cóż, nie narzekam, jest fajnie ;) Tylko ciut więcej pracy i mniej czasu na życie :3

      Rozdziały staram się dodawać raz na miesiąc. Wiem, iż jest to stosunkowo rzadko, ale obiecuję, gdy tylko znajdę więcej czasu od razu siadam i dodaje nowy rozdział ;)

      Do Ciebie zaglądam i czytam, ale nie zdążyłam jeszcze skomentować. Wiesz, chce napisać coś mądrego^^

      Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  4. Dobra, piszę ten komentarz nadal słuchając tej cudownej muzyki, więc dam się porwać.
    Oryana przedstawiłaś bardzo naturalnie, każdy na jego miejscu tak by zareagował, w ciemności, samotności, będąc nagim. Totalna abstrakcja i koszmar. W pewnym momencie pomyślałam, że może jest niewidomy, że ktoś mu odebrał wzrok, ale na szczęście nie.
    Nadal ni nie wyjaśniasz :D
    No bo dlaczego tam się nagle pojawiła Gull? Scena z nią była świetna, elektryzująca, ale przecież jej nie miało prawa tam być! Mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach wyjawisz nam, jaka jest prawda, co się z nią działo.
    Szkoda, że taki krótki, a tak długo musiałam na niego czekać, ale był naprawdę ciekawy, cudowny, a jeszcze te syreny... Podejrzewam jednak, że nie będą odgrywały dobrej roli w tym opowiadaniu. To bardzo tajemnicze i nieufne istoty, ja bym się ich bała...
    Życzę weny, mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się trochę szybciej :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, słuchałaś muzyki, jak miło ;) Porywa całkowicie, prawda? <3

      Wiedziałam, że Gull was skonfunduje. Mnie samą też zdezorientowała, kiedy o tym pisałam. Słowo daję, pojawiła się nagle i niespodziewanie ;)

      Tak, ja uwielbiam syreny, ale w tej mrocznej formie. Były stworzone kiedyś jako złe i niech tak pozostanie. Choć zawsze może zdarzyć się wyjątek.

      Rozpływam się od nadmiaru komplementów, naprawdę. Dziękuję :>

      Pozdrawiam serdecznie,
      Błękitna

      Usuń
    2. No, za to ja teraz nadrabiam komentowanie :D
      Oj muzyka porywa, porywa... Już kilka razy słyszałam o niej dobre opinie, więc wreszcie nadarzyła się okazja do posłuchania.
      Syreny zawsze były dla mnie czymś mrocznym i tajemniczym i o ile wyłamania są fajne, to chyba jednak liczę na ich intrygi i złe knowania...
      No i rozpływaj się, bo komplementy zasłużone :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Po pierwsze - SOUNDTRACK Z WYZNAŃ GEJSZY, YEYEYEY! <333 I był tak dopasowany przez cały rozdział, że chyba jego twórcy specjalnie go stworzyli pod twoje opowiadanie, wow.
    "W pośpiechu sprawdził czy ma na sobie swoje spodnie. Nie miał. Był nagi. Serce zaczęło mu szybciej bić. Co się stało gdy był nieprzytomny?" - ZGWAŁCILI CIĘ, ORCIU. Okej, przepraszam, ale ten fragment z Oryanem sprawdzającym, czy ma gacie wyglądał aż zbyt humorystycznie w mojej wyobraźni. XD
    "- Musisz się umyć." - BO ŚMIERDZISZ. :/ wybacz mi za te uwagi, za dużo kofeiny po coli, ups. dobra, zabieram się za normalny komentarz. :>
    Baaardzo spodobało mi się jak przedstawiłaś reakcję Oryana postawionego w obliczu czegoś zupełnie nieoczekiwanego, myślę, że efekt, który chciałaś osiągnąć z naturalnym przedstawieniem go wyszedł ci świetnie - każdy człowiek postawiony w takiej sytuacji zareagowałby bardzo emocjonalnie. Widać było, że nie jest nudną skałą bez uczuć, to wszystko miało jednak wpływ na jego psychikę. Fragment z samookaleczeniem się jako próbą radzenia sobie z lękiem bardzo dobrze odzwierciedlał funkcjonowanie psychiki ludzkiej, więc propsy za to. Ok, rozpisałam się w tej kwestii, ale serio - wielki plus za ukazanie tego, because it's real.
    Dalej...
    To przejście z bólu i lęku do ukojenia było naprawdę zgrabne! I właściwie to dość zaskakujące przy tym!
    "Wysypany piaskiem skrawek lądu. Z dwóch stron obrośnięty przez jabłonie. Podobno raz na jeden okres na wyspę przypływały syreny. Wychodziły wtedy na powierzchnię by skosztować soczystych jabłek, które spadały prosto na ich wyciągnięte dłonie." - NO JA NIE MOGĘ, WYOBRAŻENIE TEGO FRAGMENTU JEST TAKIE ŚLICZNE, MATKODROGA, JAK TY PIĘKNIE ZROBIŁAŚ TEN OPIS. I wrzuciłaś syrenki, uroczo! Syrenki są fajne, takie ładniusie i kochane podstępne demonki. I ten opis Liv, długie włosy i paprocie, cudnie!
    Masz to coś, że nawet pisząc długie opisy, potrafisz utrzymać u człowieka brak chęci przerwania czytania. Takie trzymanie napięcia samym opisem, w którym się tak jakoś wiele dzieje, wiele tworzy w wyobraźni, że to wprowadza więcej akcji niż dialog - to jest świetne.
    Gratuluję więc kolejnego wspaniałego rozdziału i smutno mi, że to już tyle i trzeba znów czekać. D:
    P.S. Hannibal jest pod wrażeniem. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestań mi pisać takie komentarze, bo mało brakowało, a spadłabym z krzesła, jak to czytałam. Serio. Nie rób mi tego :> Choć nie przeczę, że jak pisałam ten fragment to myślałam o Tobie huhuhu ;)
      Kolejna osoba, która zna się na dobrej muzyce! Wspaniale <3
      Bardzo dobrze rozumiesz Oryana. Cieszy mnie to. Jak również to, że jednak mi wyszedł :D
      Uwielbiam Twoje komentarze. Mam przy nich ubaw. Aż się mi tak lekko robi ;) Syrenki są fajne. Spodziewaj się ich często ;P

      Kiedy myślałam o Liv nie pasowało mi do niej nic innego jak paprocie. To tak jakby były jej nierozerwalną częścią ;)

      Kolejne komplementy, rumienię się! Przy okazji pozdrów Hannibala i powiedz mu, ze doceniam jego zaangażowanie ;>

      Pozdrawiam Cię serdecznie,
      Błękitna

      Usuń
  6. Witam :D
    Z góry przepraszam za nieobecność na Twoim blogu, ale brak czasu nie pozwalał :/
    W poprzednich dwóch rozdziałach zauważyłam kilka literówek, ale poza tym nic wielkiego jeżeli chodzi o błędy ;)
    Rod jest wielowątkowym blogiem, toteż zawsze trudno mi jest komentować, bo nie wiem od czego zacząć. Choć w tym przypadku wielowątkowość wychodzi na dobre. Zawsze coś się dzieje. Jest akcja, są emocje, jest wszystko, czego potrzebuje dobre opowiadanie. I jeżeli pozwolisz to skupię się wyłącznie na tym rozdziale
    Postać Oryana jest intrygująca, choć bardzo mu współczuje. Nie wie, co się z nim stało, ciągle przeżywa wydarzenia, które mocno wpływają na jego życie. Jest ciekawy i nawet go polubiłam, ale wzbudza we mnie też trochę poczucia litości dla niego. Całkiem zdezorientowany, szaleje, niczego nie ogarnia i nagle trochę tak jakby się uspokaja. I wtedy wchodzi tajemnicza kobieta, którą okazuje się być Gull! Zaskoczyłaś mnie tym najbardziej – jestem bardzo ciekawa, jak nasza Gull wybrnęła z ‘potyczki’ z hethe. Ta niepewność i niedosyt, szkoda, że tak krótko tym razem :/
    A za to wątek z syrenami… Hmmm… Może być ciekawie. Przeczuwam poważne kłopoty i mam nadzieję, że rozwiniesz tą akcję jak najszybciej :3
    Jeszcze co do muzyki – zastosowałam się do rady, żeby słuchać nawet po rozdziale. Piękna muzyka, pasująca do tego rozdziału. Nie dość, że wyobrażałam sobie dokładnie wszystko, co opisałaś to do tego dochodziła muzyka, która gdzieś w tle tworzyła idealny obraz.
    Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale mam totalny brak weny twórczej :/ chciałam powiedzieć, że nawet jakbym w przyszłości nie komentowała – czego postaram się uniknąć – to czytam na bieżąco, jak tylko mam wolną chwilę :3
    Co do pytania, kiedy pojawi się coś u mnie to załamałam się widząc, że przez 3 tygodnie napisałam niecałą stronę kolejnego rozdziału, ale staram się publikować cokolwiek i jakkolwiek katastroficznie jest to stworzone – co miesiąc.
    Pozdrawiam, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny i przede wszystkim czasu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię po długiej przerwie ;)
      Bardzo się cieszę, że znów zawitałaś w moje skromne progi ;>
      Kiedy widzę na mailu, że nadszedł komentarz od Ciebie to rozsiadam się wygodnie, bo wiem, że będę miała co czytać. I nie zawiodłam się! Twoje komentarze od razu poprawiają mi nastrój ;) Dziękuję Ci za tak dokładne rozpracowywanie moich postaci ;>
      Jeśli chodzi o Gull, to na pewno nie zostawię Was w niewiedzy. Do wszystkiego dojdziemy. I to już niebawem. Jeśli nie w następnym, to za dwa rozdziały.
      Ty też słuchałaś muzyki. To bardzo dobrze. To był utwór, przy którym pisałam ten rozdział i faktycznie pasował do niego idealnie. Miałam nadzieje, że pozwoli Wam się jeszcze bardziej wczuć i cieszę się, że tak się stało :)

      Jeszcze raz dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  7. Wydaje mi się, że strasznie długo kazałaś nam czekać na ten rozdział, ale cieszę się, że wreszcie się pojawił;) Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Oryana, bo z poprzednich rozdziałów nie wynikało nic dobrego. Mężczyzna byl niepewny swoich możliwości, wystraszony i nie bardzo nadawał się na dowódcę. Widać, że to wszystko trochę go przerastało, a to nie wróżyło dobrze. Jak widać wszystko chyba skończyło się dobrze, bo choć odniósł rany to przeżył. A to przecież najważniejsze.

    Ciekawa jestem jak reszta ludzi i jak skończyła się ta bitwa. No i przede wszystkim, skąd on się wziął w tym pokoju. Kolejna sprawa, która mnie dziwi to obecność Gull w tym rozdziale. Nie spodziewałam się, że w ten sposób połączysz i zapoznasz ze sobą bohaterów. Tym bardziej, że jeszcze niedawno Gull została zaatakowana przez tego ptaka i zupełnie nie wiem jak zdołała wyjść z tego cało;D

    Dużo pytań, ale to dobrze. Dzięki temu jeszcze bardziej będę czekać na kolejny rozdział;) Pozdrawiam!;*

    I dziękuję za komentarz u mnie;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o bitwę, to jeszcze przez jakąś chwile nic się nie wyjaśni. Wcześniej muszę wprowadzić parę innych spraw. Ale na pewno wytłumaczę Wam wszystko O to się nie martw ;)
      Jak już wcześniej gdzieś napisałam, ja też się nie spodziewałam tego spotkania. Jak widać to było silniejsze od nich. Po prostu musieli się spotkać! ;>

      Rozdział postaram się dodać pod koniec listopada, jeśli się uda to może wcześniej. Nie wiem tego jeszcze. Czasem chciałabym rzucić wszystko i tylko pisać. Niestety ;(

      Może zrekompensuje Wam to ciągłe czekanie jakimś bonusem na Boże Narodzenie ;D

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  8. Hejka!
    Jestem nową czytelniczką... Od paru dni xd. Podoba mi się twoje opowiadanie, jest ciekawe. Czasem się gubię, ale to już mój problem xD. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam,
    Varjo.
    Tak by the way, to zapraszam do siebie ;).
    lieshideinshadows.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie witam nową czytelniczkę!
      Bardzo mi miło. Postaram się więcej rozjaśnić już niebawem, abyś gubiła się nieco mniej ;>

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
    2. Głównie się gubię, bo czytam z 6 blogów, ostatnio przeczytałam 2 książki i wróciłam do "Gry o Tron" (obiecałam sobie, że nie obejrzę serialu, jeśli nie przeczytam :D). Ale jakoś daję rade :).
      Pozdrawiam i życzę weny,
      Varjo.

      Usuń
    3. Tak, wiem jak to jest, kiedy czyta się dużo rzeczy na raz - wszystko się miesza ;) Masz dobre podejście jeśli chodzi o oglądanie ekranizacji. Zawsze lepiej sięgnąć po książkę, dopiero potem oglądać jej interpretacje ^^

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  9. Bardzo dobrze Ci Oryan wyszedł! A to spotkanie z Gull. Świetnie to wymyśliłaś. Jestem ciekawa jak potoczą się ich relacje a co najważniejsze jak Gull poradziła sobie z tym szalonym ptakiem.
    Wątek z syrenami bardzo mnie zainteresował, nie będę ukrywać, że to jedne z moich ulubionych stworzeń, od zawsze mnie interesowały(tak Mała Syrenka to moja ulubiona bajka xD).
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Ev

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam Małą Syrenkę! No popatrz, jak wiele nas łączy huhuhu ;)
      O Gull już niebawem. Oryan dorzuci swoje trzy grosze ;) I w ogóle będzie fajnie ^^

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń