25 grudnia 2014

Rozdział 9 - Etykieta -





Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!


Pragnę Wam złożyć moje najserdeczniejsze życzenia. 
Mam nadzieję, że podczas tych pięknych dni odpoczniecie i nabierzecie sił do dalszej, ciężkiej walki zwanej życiem :)

W Boże Narodzenie zawsze mam bardzo dobry humor i mnóstwo weny, 
więc nie będziecie się nudzić! :>

Przepraszam Was za długą nieobecność. 
Chcę też, abyście wiedzieli, że zaglądam na wszystkie Wasze blogi i czytam kiedy tylko mogę. Postaram się nadrobić komentowanie^^

Dzisiejszy rozdział zaczyna się dość nostalgicznie, ale później akcja nabiera tempa :)

I wiecie co tu dzisiaj macie? Prawie sześć stron a4! 

A tak w ogóle to jak weszłam po tej mojej miesięcznej nieobecności to zobaczyłam, że mam tutaj ponad 4,500 wejść! To jest niewiarygodne! 

Dziękuję Wam bardzo. Aż mi się łezka w oku kręci. 

Już się ogarniam i zapraszam do czytania :)


(rozdział nie poprawiony)



************************************************



Nad Asgardem wisiały chmury. Czarne, obdarte z wody chmury. Po prostu zwisały, ciskając beznamiętnie goryczą. Słońce zaszło przed paroma godzinami. Było cicho. W powietrzu unosił się tępy zapach wosku i dymu.
Thor obserwował, jak łódka z nieruchomym ciałem Lokiego, płonie. Jak kłęby dymu unoszą się wysoko ponad miasto i wsiąkają w chmury.

Cisza.

Stał tak, a obok niego nie było nikogo. Przynajmniej takie miał wrażenie. Czuł się samotny. Jeszcze poprzedniego dnia miał nadzieje. Liczył, że Loki jednak żyje, że wstanie i powie, że to wszystko to tylko kolejna sztuczka.

 Cisza.

Odyn ścisnął jego ramię. Spojrzeli na siebie. W oczach ojca nie widział żadnych uczuć. Czyżby nauczył się tak dobrze grać? Wiedział, że jego też musi to boleć. Jednak Odyn nic nie powiedział. Trzymał Thora za ramię, to wszystko.

Cisza.

Po wczorajszej uczcie uzgodnili, że Thor zaraz po pogrzebie wyruszy do Wanaheimu. Thor chciał by ktoś mu towarzyszył, ale Odyn nie wyraził na to zgody. Nietypowe zachowanie. W ogóle Odyn zachowywał się dziwnie. Był wyobcowany, skryty. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Był kamiennym posągiem. Tylko w momentach, kiedy wydawało mu się, że nikt go nie widzi, mówił coś do siebie, uśmiechając się przy tym. Był to uśmiech z domieszką szaleństwa i nie podobał się Thorowi. Czy władca Asgardu oszalał?

Cisza.

Smagane krwistym płomieniem, ciało Lokiego, dryfowało po gładkiej tafli wody. Nie wszyscy godzili się na tak szlachetny pogrzeb. Znaleźli się tacy, a było ich sporo, którzy uważali, że Loki nie zasługiwał aby chować go z honorami. Odyn jednak postawił na swoim. Ufając słowom Thora, postanowił, choć w taki sposób, okazać swą miłość do Lokiego.

Cisza.

Thor myślał, że wylał już wszystkie łzy za bratem. Zdziwił się więc, gdy poczuł, jak jednak z nich beztrosko spływa mu po policzku. Znów poczuł złość. Na siebie - za to, że nie mógł uratować Lokiego. I na niego - za to, że pozwolił się zabić.

Cisza.

Był już przygotowany. Nie potrzebował wiele na drogę. Wiedział, że w Wanaheimie przyjmą go z honorami. Czuł, że na nie nie zasługuje. Podniósł wzrok. Przegapił moment, w którym łódka z Lokim spadła z wodospadu. Nie słyszał tego. Było tak cicho. W powietrzu unosił się zapach wody
i czekolady. Tak jakby ze zniknięciem Lokiego wszytko wróciło do  normy. Ta myśl go bolała.

Cisza.

Poczuł, jak uścisk na jego ramieniu znika. Oparł dłonie na kamiennej balustradzie i zamknął oczy. Przez pewien czas słyszał tylko swój nierówny oddech. Czuł, jak mocno bije jego serce. Spokój, powtarzał sobie, tylko spokój. Weź się w garść.

Słychać było mglisty śpiew ptaków.


Thor otworzył oczy i potrząsnął głową. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę Bifrostu. Nie bardzo zastanawiał się dokąd zmierza. Pozwolił swoim nogom się prowadzić. Przypomniał sobie nagle, że nigdy nie zapytał Lokiego, czy udało mu się dostać do tego świata z mapy Odyna. Do tej Rilli. Może powinien sam ją odszukać .Głupia myśl, ale w tej chwili zdała mu się wybitnie istotna. Wspaniale byłoby odkryć coś nowego, ale z drugiej strony z kim się tym podzieli. Przecież już nie z Lokim. Zresztą musi wrócić na Ziemię, do Jane.

Koniec fantazjowania.

Zobaczył jak Heimdal unosi swą prawą dłoń do serca. Uśmiechnął się do niego. Na ten moment to mu musi wystarczyć. Usłyszał, jak ciężki  miecz uderza o podłoże i poczuł, jak wielka siła ciągnie go przed siebie. Wyobraził sobie krainę, do której zaraz miał dotrzeć i starał się nie zapomnieć, jak nazywał się ten rolnik.

Szarpnięcie. Naprężył nogi, gotowy do lądowania. I wylądował, w rzeczy samej.


Ale do Wanaheimu nie dotarł nigdy.


***



Królowa Syren Liv była ukontentowana. Już od dawna nie doświadczyła żadnej rozrywki. A teraz, po wielu okresach czekania, będzie mogła się trochę pobawić. Od wizyty kobiety minęło dwa stany i właśnie otrzymała dalsze instrukcje. Podniosła oczy znad listu i zwróciła się do jednej z Sióstr:

- Hillevi, podejdź tu.

- Tak, moja pani?

- Chciałabym, abyś niezwłocznie udała się  do naszych Sióstr, które zamieszkują Morze Vanga. Przekażesz im wiadomość.

Królowa Syren Liv wlepiła swe spojrzenie w oczy Hillevi i zbliżyła do niej twarz.

- Musisz być dyskretna. Nikt nie może cię zobaczyć. Pamiętaj! Nakładam na ciebie wielką odpowiedzialność. Jeśli zawiedziesz, spotka cię krehtza! - Hillevi zaniemówiła. Jej usta zacisnęły się w wąską linię. - Skoro zrozumiałaś, nadszedł czas ruszać. Podążaj za mną.

Królowa Syren Liv podniosła się i zeszła ze swego tronu z jabłek. Kroczyła z dumnie podniesioną brodą, a jej śnieżne włosy obsypały kaskadami jej ciało. Nie oglądała się za siebie. Stanęła na skraju wyspy i wyciągnęła przed siebie prawą rękę.

- Spójrz, Hillevi. - Wskazała dłonią na zachód. - Popłyniesz Szlakiem.

- Ale, pani... ta droga jest bardzo długa. Czy nie lepiej byłoby, gdybym mknęła z wodami rzeki Embre?

- Nie! To zbyt niebezpieczne. Ktoś mógłby cię zobaczyć. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy na granicach wschodniej ćwiartki roi się od dzieci. Sama je niedawno widziałaś. To zbyt duże ryzyko... - Królowa Syren Liv opuściła dłoń i oblizała wargi. Jakiś mężczyzna płynął w kierunku wyspy. - Dlatego popłyniesz Rzeką, a potem na wschód do Morza Vanga i przekażesz wiadomość

- Tak, moja pani... - Hillevi zanurzyła stopy w zimnej wodzie jeziora Etiti. Uniosła ręce ponad głowę, skrzyżowała dłonie i przeciągnęła się. Z jej wygiętych do przodu pleców zaczęły wyłaniać się rubinowe łuski. Zaraz po nich z alabastrowego ciała Hillevi trysnęła krew i ostre płetwy przebiły jej skórę. Zanurzyła się cała, a kiedy ponownie pojawiła się na powierzchni wody z jej ramion nie zwisały już kaskady złotych włosów. Cała jej głowa pokryta była bursztynowymi łuskami, które w pięknych pasach splątywały się ze sobą na jej plecach. Uniosła oblepione wodą powieki i spojrzała na Królową Syren Liv.

- Jak brzmi wiadomość, moja pani?

Królowa Syren Liv, nie spuszczając wzroku z płynącego mężczyzny,uśmiechnęła się odsłaniając swoje ostre zęby.

- Powiedz Siostrom, że mamy zaproszenie na kolację do Dorii.


***


Runna obudziła się w nieznanym sobie pokoju. Pierwsza rzecz, która ją zdziwiła to duża ilość światła. Prze pewien czas nie mogła do końca otworzyć oczu. Kiedy już się przyzwyczaiła, zobaczyła, że leży w wielkim łożu. Przykryta była miękką, puchową kołdrą. Nad jej głową rozciągał się burgundowy baldachim. Naprzeciwko łoża ustawione było równie wielkie okno. Nie było ono otoczone zasłonami, więc światło słoneczne bezwstydnie przez nie przesiąkało. Runna rozejrzała się po całym pokoju. Ściany pomalowane były na biało, tak samo jak reszta mebli. Jedynym mocnym akcentem był kolor łoża i baldachimu. Runna podniosła kołdrę. Ktoś przebrał ją w koszulę nocną. Chciała wstać, ale gdy tylko spróbowała podnieść głowę dostała mocnych zawrotów. Opadła z powrotem na poduszki. 

Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Przecież dopiero co znajdowała się w swojej celi. Była brudna i słaba. A teraz nie czuła nawet głodu.

- Czy ja umarłam? - Wyszeptała.

- Nie, zdecydowanie nie. - Odpowiedział głos. Runna podskoczyła leżąc. 

- Kto tu jest? - Zapytała z wyraźną paniką w głosie i zacisnęła piąstki na skrawku kołdry.

- Nikt kogo miałabyś się bać, moja droga. Dasz radę się podnieść? - Głos zaśmiał się i coś ruszyło się po prawej stronie łoża.

- N-nie. Kręci mi się w głowie. Gdzie jesteś?

- Poczekaj, moja droga. Skoro nie możesz usiąść trzeba coś na to poradzić, nie sądzisz?

Rozległo się głośne pstryknięcie i Runna siedziała oparta o wezgłowie łoża. Co więcej, nie miała zawrotów.

- Lepiej?

- T-tak. D-dziękuję. Gdzie jesteś? 

- Jestem tutaj. - Powiedział wyraźnie rozbawiony głos.

- Gdzie? - Runna obrzuciła spojrzeniem cały pokój. - Nie widzę cię.

- Bo nie chce żebyś mnie widziała. Ot co. 

- Dlaczego? - W tonie głosu Runny znów wyczuwalny był strach.

- Bo jestem brzydki, moja droga. Chyba, że cię to nie odstrasza.

- Nie wiem. Jak bardzo jesteś brzydki? Kim jesteś? Jesteś duchem?

- Nie, nie jestem duchem. Boisz się mnie? - Głos przeciągnął zawadiacko słowo 'boisz'. 

- T-tak. Chciałabym widzieć do kogo mówię.

- Mówisz do mnie. Czy to ci nie wystarcza, moja droga?

- Nie wiem kim jesteś. - Runna przekręciła się nieznacznie i przyciągnęła do siebie kolana. Nie podobała jej się ta sytuacja. W głowie dziewczynki w trakcie tej krótkiej rozmowy, zdążyły wytworzyć się różne wyobrażenia tego, jak może wyglądać właściciel głosu. Żadne z nich nie napawało jej optymizmem. - Powiedz mi chociaż jak masz na imię.

- Nie wiem czy powinienem, moja droga. Bądź co bądź, to bardzo osobista sprawa, nie uważasz?

- Przepraszam, nie chciałam cię urazić. - Wyszeptała. - Po prostu się boję. Jak chcesz, to ja mogę powiedzieć ci swoje imię.

- A po co mi to, moja droga? Doskonale wiem jak się nazywasz. Inaczej bym z tobą nie rozmawiał. Nie mam w zwyczaju rozmawiać z nieznajomymi. To wbrew etykiecie. - Runna otworzyła szeroko ze zdziwienia usta.

- W takim razie rozumiesz dlaczego chce cię poznać. Ja nie znam twojego imienia, a jednak z tobą rozmawiam.

- Wstydź się, to bardzo nie kulturalne z twojej strony. Nie wiem, czy mogę pokazać się komuś, kto nie trzyma się zasad. Co powiedź inni? Okryłbym się hańbą.

- Och, w takim razie dlaczego w ogóle tu jesteś i ze mną rozmawiasz?! - Rozpłakała się. Była kompletnie zdezorientowana. Wytarła nos rękawem koszuli nocnej. - Jacy 'inni'?

- To moja prywatna sprawa. Nie będę rozmawiał z kimś, kto mnie obraża, moja droga. Ot co. Żegnam, Runno.

Runna chciała zatrzymać głos, ale nim zdążyła ponownie otworzyć usta, do jej nosa napłynął ciężki zapach piżma. Do pokoju weszła jakaś kobieta. Miała czarne włosy i długie nogi. Uśmiechała się.

- Prathe! Jak możesz. Przecież to tylko dziecko. Ona nie zna etykiety Norre.

- Ale powinna! 

- Dosyć! Co w ciebie dzisiaj wstąpiło? Nie wygłupiaj się. Dziewczyna jest kompletnie wystraszona. Winszuje. Miałeś się nią zaopiekować. - Kobieta usiadła na skraju łoża i zwróciła się do Runny. - Nie przejmuj się nim. Jest mały, ale jego ego sięga wysoko.

- Nie jestem mały! - Na te słowa kobieta sięgnęła gdzieś przed siebie i coś chwyciła. 

- Pokaż się jej.

- Ale, kiedy ja..

- Pokaż się jej!

Oczom Runny ukazał się dziwny obrazek. Spomiędzy zaciśniętych palców kobiety, wypływać zaczęła szafirowa tkanina. Za nią pojawił się srebrny pas, opinający nabrzmiały brzuch. Z brzucha wyrosły koślawe nogi, przyodziane w czarne, błyszczące buty do kolan. Pulchne ręce wyskoczyły po bokach brzucha, kończąc się wielkimi dłońmi, z krótkimi palcami. Ostatnią rzeczą, jaka dorosła do tej postaci to mała głowa z wielkim, szpiczastym nosem i długimi, zakręconymi wąsami. 

Na Runnę patrzyły teraz malutkie, lodowe oczy. 

- Widzisz, dziecko? Nie ma się czego bać. To jest Prathe. Prathe jest norrejczykiem. Jak mniemam, nie miałaś jeszcze nigdy okazji ich poznać. To, jak widzisz, bardzo dumne stworzenia. Ale nie przejmuj się tym, co on mówi. - Kobieta puściła Prathe i wstała. - Prawdę mówiąc, norrejczycy cierpią na jedną, bardzo ciężką przypadłość. 

- J-jaką?

- Mają okropną sklerozę. - Kobieta zaśmiała się widząc naburmuszoną minę Prathe. - No już, nie bocz się tak na mnie, przecież mówię prawdę. 

- Prawda, czy nie prawda, ale boli. - I odszedł, dumnie wypinając pierś.

 Kobieta odwróciła się do Runny. 

-  Zostań jeszcze dzisiaj w łóżku. Musisz nabrać siły. Prathe przyjdzie później z obiadem  dla ciebie. Złości się na mnie, bo ostatnio za dużo się tutaj dzieje. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała zatrudnić jeszcze kogoś do pomocy. Prathe nie lubi się przemęczać. A teraz połóż się i spróbuj zasnąć. 

- Przepraszam, a jak ma pani na imię?

- Ach, no tak, nie przedstawiłam się. Jestem Ava, dziecko.





*****************************




Dum, dum, dum!
Nieskromnie powiem, że mi się podoba ten rozdział^^
Lubię takie przeskoki klimatyczne :)
Mam nadzieje, że Wam się podobało bo przeżywałam katusze. Tak bym już chciała Wam wszystko zdradzić. Tak mnie korci! Ehh.... :>

Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze i lecę nadrabiać zaległości :*







14 komentarzy:

  1. O paczajcie kto wrócił ! Błękitna we własnej osobie,miło cię znów zobaczyć dawno cię nie było.Powiem że masz z czego być dumna,rozdział tak że mi się bardzo podoba.Niech się odwalą od tej etykiety,kurde dzieci maltretują XDD
    Pozdrawiam Lupin
    Ps.Wpadnij do mnie,Specjal jest ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję za miłe powitanie ;)
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Ehh, etykieta jest ciężką sprawę, ale cóż zrobić? :>

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  2. Serio jest to prawie sześć stron? ! Tak szybko mi zleciały, że aż niedowierzam.
    Bardzo się cieszę, że tak w końcu coś dodałaś :) Muszę się przyznać, że tak czytam, czytam i takie "what? Asgard?" I sobie przypomniałam, że przecież to historia z Lokim XD Tak się ostatnio przejmowałam losami Oryana i Gull, że o nim zapomniałam XD
    Ale skupmy się na tym rozdziale. Poeazja. Wszystko takie piękne i tajemnicze. No właśnie, tajemnicze... Nie odpuscisz Nam tych zagadek, co? Nie wyjaśniasz ich, a tylko dodajesz...
    I uwielbiam scenę z Parthe XD "Prawda, czy nie prawda, ale boli" Ehehehe XD Epic.
    I mam jedno pytanko. Zdaje mi się, że Loki podszywa się pod Odyna. Czy to znaczy, że ten na płonącym statku to prawdziwy Odyn?
    Takie moje małe przypuszczenia...
    No cóż, teraz pozostaje mi czekać na ciąg dalszy i dziękować, że wciąż o mnie pamiętasz i zapraszasz mnie na nowe rozdziały. To jest takie miłe ^^
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! To jest prawie sześć stron :) Sprawdziłam jeszcze raz i jestem tego pewna ^^
      Powiem Ci szczerze, że mocno się zastanawiam, czy nie zakończę wątku z Lokim szybciej niż planowałam. Wiem, że właściwie nic się jeszcze nie wydarzyło, więc spokojnie - doprowadzę sprawę do końca :) ale pomimo całej mojej sympatii do niego, cóż to nie jest do końca to :>

      Rod jest opowiadaniem, które coraz częściej skłania mnie do myśli dokończenia go w konwencji prawdziwej książki ;) Myślę, że chciałabym je kiedyś wydać. Zobaczymy jak to będzie. Jedno jest pewne - nie porzucę bloga, nawet jeśli będę miała długie przerwy ^^

      Cieszę się, że tak się wciągnęłaś w Oryana. Prawdę mówiąc ja też zapomniałam, że to opowiadanie miało być z Lokim hihi ;)

      Jeśli chodzi o Odyna to nic nie powiem XD
      A Prathe to bardzo ciekawy jegomość :) myślę, że go polubicie ;p
      Nowy rozdział pewnie w styczniu.

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  3. Rozdział fajny i bardzo ciekawy. Nadal niewiele rozumiem, ale już powoli wszystko zaczyna się układać? Podoba mi się twój styl pisania, to główny powód dla którego tu jestem :)
    Poza tym nie mogę wyjść z podziwu. Skąd ty bierzesz te nazwy? Te imiona? Istoty? Ja zawsze miałam problem z właściwym dobraniem imion lub wymyślaniem nazw dla krain, dlatego wszystko co do tej pory napisałam wydarzyło się na ziemi :D
    Bardzo podobała mi się pierwsza scena. Pogrzeb Lokiego był poruszający, ale też dziwny wiedząc, że on tak naprawdę jest Odynem. To dziwne uczucie. Jednocześnie mieć ochotę popłakać, a tak naprawdę wiedzieć, że nie ma o co. Mam nadzieję, że ta sprawa się szybko wyjaśni i dowiem się co Loki zrobił ze swoim ojcem :D
    Scena z tym głosem też była fajna. Taka zabawna. Doskonale to ujęłaś i oby tak dalej :) Czekam więc na rozdział nr 10. Mam nadzieję, że w miarę szybko się pojawi :)
    Pozdrawiam!
    Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, miło mi :)

      Wiesz, nie wiem skąd się u mnie biorą nazwy. Imiona często zapożyczam z jakiś starych języków lub biorę już istniejące, ale rzadko używane. Jednak dla istot stworzonych tylko i wyłącznie przeze mnie, staram się wymyślać własne imiona. Reszta nazw to moja wyobraźnia i trochę wiedzy o pięknym języku łacińskim ^^
      Kalejdoskop uczuć huh ^^

      Dziękuję Ci za komentarz i cieszę się, że czytasz moje opowiadanie :)

      Pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  4. Też mam takie wrażenie, że w łódce nie było Lokiego. Czyżby Bóg Kłamstw "był" Odynem? I te dziwne zachowanie władcy... hm... uwielbiam Twoje zagadki, dają dużo do myślenia.
    Rozdział bardzo mi się podobał, umiesz bawić się emocjami. Mimo, że mam wiele domysłów odnośnie Lokiego, to scena z Thorem była poruszająca i smutna. Poza tym cieszę się, że było trochę Asgardu :).
    Scena z głosem ciekawa, utrzymana w takim tonie, że miałam uśmiech na twarzy. "Moja droga" Hehe, idealny dobór słów. :)
    Jestem ciekawa, co tam dla nas szykujesz. Już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że nie będziesz mnie tak więcej męczyć i dasz coś szybciej^^? :)
    Pozdrawiam, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagadki po to są, aby rozwijały :> U mnie macie ich pod dostatkiem :)
      Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę, jeśli Asgard zejdzie na dalszy plan. Tak jak pisałam w komentarzu wyżej. Odchodzi ode mnie szaleńcza mania fanficowa, a zastępuje ją szczera chęć 'swojego'. Rod jest czystym, samodzielnym opowiadaniem. Liczę na to, że obroni się samo :) Bardzo chciałabym dokończyć sprawę z Lokim i Asgardem, ale reszta akcji to zupełny odlot i po prostu nie czuję, że powinnam aż tak pozwolić tym dwóm światom się zrosnąć :) Mam nadzieję, że Ty jako taki dobry pisarz mnie zrozumiesz ^^
      Kolejny rozdział niebawem ;)

      Pozdrawiam serdecznie,
      Błękitna

      Usuń
  5. Świetnie opisujesz Thora!
    Dopiero czytając ten rozdział to zrozumiałam. Nie jest głupi, ociężały, rozpłakany. No dobra, w tym rozdziale trochę tak, ale jest tym samym wojownikiem kochającym po prostu swojego brata. Myślę, że jeszcze kilka scen z nim i dojdziesz do perfekcji :D
    Ja to widzę, że Ava wszystkich przygarnia :D Tylko nie wiem, co mają ze sobą wspólnego ci wszyscy przez nią..uratowani? Mała dziewczynka, książę i posiadaczka hethe... No ciekawe, ciekawe...
    Dialog Runny z Prathem cudowny! Taki prawdziwy, lekko zabawny i zajmujący... Rozdział przeczytałam szybciutko, a szkoda, bo tyle na niego czekałam... No nic, musze być cierpliwa.
    Gratuluję wyświetleń! I czekam na Twoje komentarze na moim blogu, ale spokojnie, nie spiesz się :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny i wolnego czasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

      Ava, dobra dusza, ma wszystkich pod swoją opieką :)
      Kiedy pisałam dialog Runny i Prathe to miałam nie małe problemy. Zmieniałam go chyba z cztery razy, zanim postanowiłam, że już jest w miarę ok :) Dlatego cieszę się, że Ci się spodobał i rozbawił :>

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń
  6. Wybaczam Ci, to, że się spóźniłaś (chociaż z komentowaniem to i ja się spóźniłam xD) i dziękuje za ciepłe powitanie i życzenia :D.
    Uhuhu... Asgard nareszcie :D.
    ... To było smutne... Prawie się popłakałam :(. To było naprawdę coś...
    Scena z syrenami była... Mroczna? Trudno mi ją określić...
    Ty zawsze musisz kogoś przenosić, tak nagle? xD
    Co do tej Avy... Nie wiem, muszę ją poznać... A Prathe jest nieznośny i zabawny xD.
    Trochę chaotyczny komentarz, bo pisałam na szybko i nie byłam w pełni nad nim skupiona :P.
    Pozdrawiam,
    Death.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz :)

      Zwróciłaś uwagę na syrenki ^^
      Nie, nie muszę, ale nie mogę oprzeć się niepohamowanej chęci męczenia bohaterów :)

      Avę będziesz miała jeszcze okazję poznać i to bardzo dobrze. Prathe jest specyficzny, to mu trzeba przyznać :)

      Pozdrawiam Cię serdecznie,
      Błękitna

      Usuń
  7. Witam :D
    Przepraszam że dopiero teraz komentuję i przepraszam że będzie krótko i bezprzecinkowo ale piszę z telefonu.
    No wiec co do rozdziału - cały czas mam podejrzenie iż Loki jest Odynem a Odyn Lokim albo ewentualnie Loki upozorował pogrzeb i planuje coś niecnego jak zwykle :p
    Ale hmmm Thor... Ciekawe gdzie się znalazł i co mu złego mu zrobisz tam gdzie się znalazł xD o.O
    Liv wydaje mi się bardzo mroczną postacią mimo wszystko. Mroczną i intrygującą.
    Runna hmm nowa postać! I kolejny gość Avy coś wyczuwam że będzie ciekawoe :3 i oczywiście zaproszenie powiązałam z Avą i jej posiadłością - taka nieustraszona i mająca wiele dziwnych kontaktów wojowniczka tak ją widzę xD
    Ogółem w tamtym rozdziale było spokojnie choć sprawa z hethe mnie intryguje... Ale za to tutaj już coś więcej się dzieje :3
    Było ciekawie i czekam na następny rozdział :3 życzę bardzo dużo weny i czasu :*
    Ps. Corner w odnowie zaprasza na pierwszy rozdział :p

    Pozdrawiam,
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię :)
      Nie przejmuj się :> Ważne, że czytasz. Sama mam problemy z komentowaniem innych blogów, choć bardzo chciałabym mieć na to czas :)
      Hehe Loki - nic Ci o nim nie powiem!
      Nie bój się o Thora, nie będzie bardzo cierpiał.

      Liv... ach, bardzo lubię tą postać. Mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu. Przy bliższym poznaniu ^^

      Ciekawe masz spojrzenie na Avę, ciekawe... :)
      Hethe i Gull powrócą niebawem, więc nasycisz swą ciekawość :>


      Dziękuję Ci za komentarz i gorąco pozdrawiam,
      Błękitna

      Usuń